niedziela, 11 listopada 2012

Trzy


Staczamy się na dno, wszystko się w nas zmienia.
A to, że stoimy w cieniu uzależnienia
zazwyczaj za późno do nas dociera...

~ONA~


Miałam dość. Miałam cholernie wszystkiego dość. Chciałam zacząć nowe życie, od początku. Krok po kroku zmieniać się w inną osobę. Lepszą osobę. Pełną radości, entuzjazmu, zawsze wesołą. Ja jednak nadal byłam tą samą Isabellą. Czy coś się we mnie zmieniło? Doprawdy nic. Nadal sięgałam po narkotyki. Byłam uzależniona. I teraz o tym wiedziałam. Wiedziałam też ile kosztują i to głównie na nie przeznaczyłam pieniądze, które wysłał mi ojciec. Londyn. Jestem tu już prawie miesiąc, a nadal nic się nie zmieniło. Lucy o niczym nie wiedziała. To nie jej wina. Tej nocy.. Tej okropnej nocy, gdy sięgnęłam po ecstasy całe moje starania poszły na marne. Właściwie dlaczego po nie sięgnęłam? Dlaczego wzięłam tą cholerną tabletkę od tego cholernego chłopaka, którego od tamtej pory nie widziałam. Nie miałam pojęcia kim był, jak miał na imię. Nic, doprawdy nic o nim nie wiedziałam, a jednak nie bałam się wziąć od niego tych tabletek. Czy byłam naiwna? Być może, jednak jakimś cudem chłopak nie okazał się być kłamcą. Uwierzyłam mu, praktycznie nic o nim nie wiedząc. Tak, byłam naiwna. I teraz to wiem. Po wróceniu do domu Victoria od razu wiedziała co jest grane. Rodzice musieli ją przede mną przestrzec. Ciocia jednak wyglądała na niewzruszoną, obojętną. Jedyne co mnie w niej zaszokowało to to, że uderzyła mnie w twarz. Dosłownie.. Jeszcze większym szokiem było dla mnie to, że nie z powodu narkotyków, a z powodu Lucy. Mojej kochanej Lucy, która okazała się być lojalną i cudowną przyjaciółką dla mnie. Oczywiście kazała mi wypieprzać z jej domu. I tak zrobiłam. Udałam się do pobliskiego hotelu i do tej pory się w nim znajduję. Dziwne było to, że nie poinformowała rodziców. Za to byłam jej nawet wdzięczna.
-Ziemia do Belli.- z rozmyślań wyrwał mnie chichot mojej przyjaciółki. Tak, Lucy swobodnie mogłam nazwać przyjaciółką.
-Coś nie tak? - przyglądała mi się z zaniepokojonym wyrazem twarzy. Nic nie było 'tak' Lucy.
-Nie, wszystko w porządku. - posłałam jej blady uśmiech. Uspokojona uśmiechnęła się promiennie.
-O czym to ja mówiłam. - zamyśliła się na moment. - Ah, tak. Pamiętasz jak na samym początku naszej znajomości chciałam ci przedstawić moich przyjaciół? Pokiwałam twierdzącą głową. Lucy trochę się spięła. Zacisnęła nerwowo wargi, a jej wzrok był nieobecny.
-Lucy o co chodzi? - teraz to ja się zaniepokoiłam.
Dziewczyna spojrzała na mnie swoimi prześlicznymi oczami, w których malowała się nadzieja i zrozumienie.
-Oni ... oni nie są zwyczajni.- wymamrotała pod nosem i spuściła wzrok.
-Nie są zwyczajni? Więc kim są Lucy? - zachichotałam. Przy blondynce mój dobry nastrój, który niegdyś miałam wracał.
-Oni są sławni. To sławny zespół składający się z pięciu niezwykłych chłopaków. Są znani na całym świecie, najbardziej w Anglii, oczywiście. - tutaj uśmiechnęła się lekko pod nosem. - One Direction. Nazwa ich zespołu może być dla ciebie trochę dziwna, ale wytłumaczę ci ją. Są wspaniali. Przekonasz się, jak ich poznasz.- spojrzała na mnie, czekając na moją reakcję. Moja Lucy? Moja Lucy przyjaźni się z najsławniejszym zespołem na świecie?
Pokręciłam głową z nie dowierzeniem.
-Lucy ... ja. - patrzyłam w nią jak w obrazek. Dziewczyna nadal czekała na moją reakcję, nieco zmartwiona. - Ja jestem w szoku! Nigdy nie myślałam, że ty ... taka zwykła Lucy może przyjaźnić się z gwiazdami.- uśmiechnęłam się do niej serdecznie, chcąc trochę ją uspokoić.
-Wiesz, czasem sama temu nie dowierzam.- zapatrzyła się w jeden punkt. Położyłam dłoń na jej dłoni.
-Jesteś wyjątkowa, Lucy. - posłałam jej serdeczny uśmiech. Dziewczyna ze łzami w oczach przytuliła mnie mocno.


***


Nie wiedziałam jak ubrać się na takie spotkanie. Rozumiem, gdyby to byli normalni ludzie wystarczyłby zwyczajny T-shirt i jeansy. Jednak zespół, który znał cały świat, na taką okazję trzeba prezentować się nieco lepiej. Stałam z rękoma na biodrach wpatrzona w szafę nie wiedząc co począć. Nie posiadałam eleganckich ubrań. Nie chodziło o to, że nie mam na nie pieniędzy, po prostu nie lubiłam ich. Dla mnie liczyła się wygoda, to było najważniejsze. W zasadzie miałam zachowane pieniądze od ojca. Była to reszta tych, które wydawałam na narkotyki. Szczerze mówiąc szkoda mi było ich wydawać, miałam nadzieję, że jeszcze zdobędę ecstasy. Gdybym tylko spotkała tego czarnowłosego chłopaka. On z pewnością sprzedał by mi je. Widać było, że jest obeznany w tych sprawach. Jednak teraz miałam inne problemy na głowie. W co ja mam się ubrać? Do spotkania zostały mi trzy godziny. Chcąc, czy nie chcąc musiałam się wybrać na zakupy. Nie mogłam zawieść Lucy.
Chodziłam po centrum prawie dwie godziny, jednak nie na marne. W końcu znalazłam to co było eleganckie, jednocześnie wygodne. Strzał w dziesiąte. O to mi chodziło. Lekki makijaż i podkręcenie długich włosów nie zajęło mi zbyt dużo czasu, więc wyrobiłam się na czas i kiedy Lucy zawitała w drzwiach mojego pokoju byłam już w stu procentach gotowa. Gotowa by poznać sławnych chłopaków, gotowa by stawić czoła kolejnym przeciwnościom losu.
-Wyglądasz ślicznie Bella.- skwitowała i puściła do mnie oczko. Odwzajemniłam się jej promiennym uśmiechem i razem udałyśmy się do taksówki. Całą drogę Lucy gadała jak najęta. Nie żeby mi to przeszkadzało. Właściwie przyzwyczaiłam się do jej gadatliwości. Gdy wysiadłyśmy z samochodu blondynka zapłaciła kierowcy i skierowała się w moją stronę. Usiadłam na ławce, ponieważ nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Widząc to Lucy szybko do mnie podbiegła. Potrzebowałam narkotyków, tak jak studnia potrzebuje wody, jak zapalniczka ognia. Nie chciałam zawieść Lucy, ale poczułam się źle. Niedobrze. To wszystko mnie przerastało. Stres i chęć sięgnięcia po ecstasy.
-Wszystko w porządku? - zaniepokojony głos przyjaciółki sprowadził mnie na ziemię. Posłałam jej blady uśmiech i podniosłam się z ławki.
-Tak, chodźmy.
Mieliśmy się spotkać w hotelu, w którym chłopcy obecnie się znajdowali, jednak w ostatniej chwili zmienili miejsce spotkania na pobliską restaurację. Właściwie odpowiadało mi to. Jedząc mogłam nie myśleć o narkotykach, a może to z głodu było mi niedobrze? Od rana nic nie jednałam. Od jakiegoś czasu straciłam apetyt, no i na wadze. To wszystko przez to świństwo. Gdyby nie Rick ... Nigdy nie zaczęłabym brać. Ale teraz nie chciałam o tym myśleć.

Kiedy weszłyśmy do restauracji chłopców jeszcze nie było. Nie ma się co dziwić, zjawiłyśmy się przed czasem. Zdjęłyśmy płaszczyki i usiadłyśmy do siedmioosobowego stolika. Młody, przystojny kelner od razu się koło nas zjawił.
-Czym mogę panią służyć? - zapytał melodyjnym głosem i posłał w naszą stronę szelmowski uśmiech. Jeżeli próbował z nami flirtować, to nie miał szans. Ani ja, ani Lucy nie byłyśmy typem podrywaczki. Miłość przyjdzie sama, nie trzeba się o nią starać.
-Poproszę wodę. - odpowiedziałam i spuściłam wzrok, bawiąc się kosmykiem swoich włosów. Zawsze tak robiłam, kiedy się denerwowałam.
-Dla mnie to samo.- piskliwy głos Lucy bynajmniej rozśmieszył chłopaka, bo zachichotał pod nosem, obrócił się na pięcie i zniknął za drewnianą, podłużną ladą. Obie z blondynką spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Dobrze, że przynajmniej dobry humor mnie nie opuszczał.
-Myślisz, że przyjdą dzisiaj? - zaśmiałam się.
-Tak, wiem są spóźnialscy. - Lucy westchnęła i pociągnęła łyk wody, który chwilę przedtem przyniósł nam kelner. Czekałyśmy na nich już prawie pół godziny. W tym samym momencie drzwi restauracji się otworzyły ruszając przy tym dzwoneczkami, które głośno zabrzęczały informując o nowych gościach. Lucy poruszyła się nerwowo, a ja swój wzrok skierowałam na wchodzącego osobnika. Pierwszy z nich, uroczy chłopak o brązowych loczkach. Uśmiechał się do nas promiennie, a w jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Kiedy loczek, bo takie przezwisko przyszło mi na myśl dla chłopaka w loczkach ściągał kurtkę w drzwiach ukazał się szatyn. Wyglądał na starszego od loczka, jednak był równie przystojny co pan dołeczek. Włosów kolejnego chłopaka nie mogłam określić. Było obcięty, prawie, że na łyso, jednak to dodawało mu tylko męskości. Zajął się ściąganiem ciepłem kurtki, kiedy szatyn uderzył go w rękę. Cała trójka wybuchła śmiechem. Kolejnym i chyba ostatnim chłopakiem był blondyn. Uroczy blondyn i chyba jedyny w zespole. Zaróżowione policzki, było widać z daleka. Cała czwórka podeszła do stolika i po kolei przywitali się z Lucy.
-A ty musisz być Isabella. - szatyn pierwszy podał mi dłoń z promiennym uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, nieco zawstydzona. - Jestem Louis. Louis Tomlinson. - swoje imię i nazwisko wypowiedział niemalże z dumą, jednak wydawał się być sympatyczny.
-Oh, Lou przestań się już chwalić. Każdy wie, że jesteś Tomlinson. - loczek wywrócił oczami i podszedł do mnie z olśniewającym uśmiechem, który zapierał dech w piersiach. Każda dziewczyna znajdująca się na moim miejscu pewnie by zemdlała. Ja, jednak jakoś się trzymałam. - Harry Styles, miło mi. - przytaknęłam głową, a Harry uścisnął moją dłoń.
-Niall? - rozległ się głos Lucy. Chłopak odchodził właśnie od lady z tacą, na której stało siedem porcji szarlotki. - No tak, mogłam się spodziewać. - dziewczyna zachichotała, a blondynek posłał jej przepraszający uśmiech.
-Niall Horan. - postawił tacę na stoliku i podał mi dłoń, aby za chwilę przyciągnąć mnie do siebie i mocno przytulić. Po chwili jednak mnie wypuścił, widząc moją zdziwioną minę wszyscy wybuchli śmiechem.
-On tak zawsze? - wyszeptałam. Gromki śmiech ogarnął ich jeszcze raz.
-A ty to? - podeszłam do ostatniego z chłopców.
-Liam Payne. - uścisnął moją, już obolałą dłoń.
Wszyscy zasiedliśmy do stolika i dopiero po chwili dostrzegłam, że przyjaciółka rozgląda się dookoła jakby w poszukiwaniu kogoś. Dopiero po chwili zajarzyłam, że mówiła o pięciu chłopakach, a ja zapoznałam się z czterema.
-Gdzie Zayn? - odezwała się po chwili, jakby zdenerwowana i spięta.
-Mówił, że do nas dojedzie, alee.. - Blondyn nie dokończył, a Lucy przytaknęła głową. Nie wiedziałam kto to Zayn, jednak sądząc po zaniepokojonej Lucy działo się z nim coś niedobrego.
Tego wieczoru dużo się śmialiśmy. Chłopcy okazali się być cudowni i pełni radości. Opowiadali różne kawały i wpadki każdego z nich. Najmniej jednak mówili o Zaynie. Kiedy tylko, któryś z nich zaczynał temat o nim chłopców i Lucy ogarniał smutek. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Louis, a pamiętasz jak bałeś się marchewki? - Niall prawie zakrztusił się kolejnym kawałkiem ciasta. Który to już tego wieczoru?
-Niall, on nadal się ich boi. - Harry wybuchł śmiechem i zgiął się w pół, na co Louis zmierzył go zimnym wzrokiem.
-No dobra chłopcy, dajcie spokój Louisowi. Dosyć żartów robiliście dzisiaj z niego. - Lucy uspokoiła całą sytuację, a Lou posłał jej wdzięczny uśmiech. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonków i wszyscy skierowali wzrok na drzwi. Mieli nadzieję, że Zayn jeszcze do nas dojedzie i tym razem się nie mylili. Chłopak zbliżał się do nas powolnym krokiem uśmiechając się szelmowsko, jednak kiedy jego oczy spotkały się z moimi jego twarzy pobladła i skamieniała. Zacisnął usta i spuścił wzrok. Ja znieruchomiałam. Jak to możliwe, że to ten sam chłopak, który tamtej nocy dał mi narkotyki?
-Zayn, poznaj Isabellę. - Lucy wydawała się być szczęśliwsza niż wcześniej. Orzechowe tęczówki chłopaka były wpatrzone w moje. Staliśmy tak mierząc się nawzajem wzrokiem. Miałam wrażenie, że bicie mojego serca słyszą wszyscy w restauracji.
-Cześć. -przełknęłam głośno ślinę. Chłopak skinął głową i zajął miejsce obok Liama, na przeciwko mnie. Wszyscy przyglądali się tej sytuacji, nie wiedząc o co chodzi. Jednak po chwili wszystko wróciło do normy i cała piątak śmiała się i żartowała. Ja jednak, nie miałam jak. Szok zawładnął całym moim ciałem, a Zayn wpatrzony we mnie ze zmartwioną miną nie wiedział co koło niego się dzieję. Ja również. Czy to oznaczało, że ten wieczór miał być najgorszym w moim życiu? Chyba tak. Starałam się jednak przeżyć to jakoś. Co będzie dalej? O tym wolałam nie myśleć. 
_______________________________________________________________________
Cześć wszystkim! Na wstępie chcę Was przeprosić, że dawno nic nie dodawałam. Zaczęłam ten rozdział, jednak w, którymś momencie stanęłam i NIC. Zacięłam się. Straciłam wenę, jednak dzisiaj zabrałam się do jego kończenia. I skończyłam. Nie napisałam nic z  perspektywy Zayna, bo jakoś tak wyszło :) A i ten rozdział jest znacznie krótszy niż poprzedni, jednak postaram się to nadrobić i dodać coś w najbliższych dniach. Coś dłuższego, oczywiście. Dziękuję Wam wszystkim za tak miłe i pozytywne komentarze. Bardzo mnie motywują! Dziękuję, jesteście kochani! Czytajcie i oceniajcie, o nic więcej nie proszę. 
Love You All. xx <3

8 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :)) To nic, ze taki krótki. Ważne, ze jest :D
    Życzę weny i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, fajny rozdział. Nie jest wcale taki krótki. Świetnie się czyta :P
    Życzę weny ;*
    my-independent-game.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy rozdział u mnie na blogu! Z góry przepraszam za spam.

    http://timeforustobecomeone.blogspot.com/2012/11/13-i-was-so-wrong-for-so-long.html

    Mam nadzieję, że zostawisz coś po sobie, w formie komentarza. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurwa! (od razu sory za słownictwo)...
    Nie mogę! DOsłownie ubóstiam Twój blog. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...Proszę Cię dawaj szybko.
    Na prawdę sposób w jaki opisujesz całą sytuację i wgl sprawia,że w mojej głowie mam taki burdel od tego wszystkiego,że masakra. I dobrze!
    Po prostu piszesz a ja przed oczami mam obraz całej sytuaci.
    KOCHAM ♥♥

    +jak będziesz miała ochotę lub ktokolwiek inny miał ochotę na imaginy zapraszam tutaj www.onedirection4-ever1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakochałam się , nawet nie wiesz jaki masz talent dziewczyno zazdroszczę , od razu mówię czekam na następny i dodaje się do obserwatorów . Zapraszam do mnie i liczę na komentarz
    http://lolaa1881.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. No i kolejne spotkanie! Love it!
    Od początku rozdziału, gdy tylko wspomniane było o kolacji z chłopakami pomyślałam sobie "o tak, spotkanie part 2" i się nie myliłam ; d
    Domyślałam się, że będzie temu towarzyszyć niemałe zakłopotanie, czekam na dalszy rozwój akcji! ^^

    + u mnie nowy, zapraszam i licze na szczerą opinię :)
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz talent dziewczyno !
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń