“Jestem
tylko nic nie znaczącym
człowiekiem w tym wielkim świecie. Kolejnym, który się
narodził. Kolejnym, który umrze bez rozpamiętywania.
Kolejnym z problemami, bez siły, bez niczego..”
~ONA~
Znajdowałam się
w Nowym Jorku. Tak, w Nowym Jorku. Co tutaj robiłam? Sama dokładnie
nie wiedziałam. Wiedziałam tylko tyle, że trafiłam to szpitala i
Lucy zadzwoniła do moich rodziców. Reszty nie muszę już
mówić. Oczywiście lekarze powiedzieli, że brałam narkotyki
i wtedy tata rzucił to jedno słowo. Wracasz. Na początku
nie dotarło do mnie nic. Leżałam na tym łóżku bez żadnych
emocji. Czułam tak straszną pustkę w sercu. Nie wiedziałam czy to
dlatego, że przeżywam swoje życie w kółko, czy dlatego, że
straciłam przyjaciół i zostawiłam ich tak daleko.
Pożegnałam się z nimi wszystkimi, oprócz tej jednej osoby.
Ta osoba nie przyszła, nie odwiedziła mnie, nie zadzwoniła. Nie
zrobiła nic, więc dla tej osoby był to zapewne Zwykły
pocałunek. Nic nie znaczący pocałunek. Musiałam się z tym
pogodzić. Po raz kolejny dla kogoś nic nie znaczę. Może po prostu
taki mój los? Nie miałam pojęcia. Ale właśnie leżąc
wtedy na tym łóżku bez żadnych oznak życia, leżąc i
patrząc w białą przestrzeń przysięgłam sobie, że już nigdy
więcej nie pozwolę się sobą bawić. Nigdy w życiu nie pozwolę
na to, by ktoś bawił się moimi uczuciami. Nie pozwolę swojemu
sercu się zakochać i nie pozwolę by ktoś inny mnie pokochał.
Dlaczego? Dlatego, że przeżywam to właśnie w taki sposób.
Wszystko wydawało mi się bez sensu. Nawet teraz, kiedy po wyjściu
ze szpitala, w którym spędziłam bite dwa tygodnie zamknęłam
się w swoim pokoju, porozmawiałam z Lucy i z chłopakami. Ktoś
mnie zranił i nie zapomnę o tym nigdy. Nigdy.
-Bella,
kochanie. - usłyszałam ciche pukanie do drzwi i głos mamy. Nie,
mamo już nigdy nie wezmę. Obiecuję. Zmienię swoje życie na
lepsze. Obiecuję. Ale to głupie obietnice, które i tak
złamię.
-Mamo,
naprawdę nie mam ochoty na rozmowę. - wymamrotałam pod nosem.
Mama uchyliła lekko drzwi mojego pokoju.
-Nawet z
Rickiem? - uśmiechnęła się lekko, a ja zeskoczyłam z łóżka
jak oparzona. Rick? Co on tu do cholery robi? Dlaczego chce ze mną
rozmawiać?
-Skąd wie, że
wróciłam? - wycedziłam przez zęby. Mama speszyła się
odrobinę, jednak ja wiedziałam, że to ona dała mu znać.
-Powiedziałam
mu. - wyszeptała. Podeszła do mnie i chyba chciała mnie przytulić,
jednak ja szybko od niej odskoczyłam.
-Powiedziałaś
mu?! - podniosłam głos, ale kiedy zobaczyłam jej minę od razu się
uspokoiłam.
-Dobrze, wpuść
go. - odparłam obojętnie. Nie miałam pojęcia dlaczego się
zgodziłam, ale kiedy usłyszałam kroki na moich schodach nie było
odwrotu. Rick stanął w moich drzwiach z wielkim uśmiechem na
twarzy,a mam momentalnie się ulotniła. Powrócił ból
w klatce piersiowej, powrócił ból w sercu, powróciły
wspomnienia. Jego brązowe, długie włosy były rozwichrzone przez
wiatr. Ubrany był, jak zwykle na czarno. Czarne rurki, czarny,
zwykły T-shirt i czarne trampki. Pod jego oczami widniały fioletowe
cienie i worki. To jeden ze skutków brania narkotyków.
-Witaj
kochanie. - podszedł do mnie i próbował przytulić.
Odsunęłam się. - Coś nie tak? - zapytał z lekkim zdziwieniem na
twarzy.
-Twój
list. Nie pamiętasz? Bo ja pamiętam doskonale. - rzuciłam chamsko
w jego stronę i skierowałam w stronę otwartego na oścież okna,
aby odetchnąć świeżym powietrzem, a przy okazji się uspokoić.
-Tak wiem,
zachowałem się jak skończony idiota pisząc, że nigdy cię nie
kochałem. - dotknął mojego ramienia, a moim ciałem wstrząsnął
dreszcz. Obróciłam się w jego stronę i spojrzałam prosto w
szare, zmęczone tęczówki. - Nie pisałem prawdy ...
właściwie nie wiem dlaczego to napisałem. Przepraszam. - zbliżył
swoją twarz do mojej. - Obiecuję, że już nigdy się to nie
zdarzy. - wyszeptał i złapał mnie w talii przyciągając do
siebie.
-Puść. Mnie.
- wycedziłam przez zęby. Chłopak od razu posłuchał i zabrał
ręce. - Tak, masz rację. To już się więcej nie zdarzy. -
zbliżyłam się do niego. - A wiesz dlaczego? - zapytałam na co
Rick pokręcił przecząco głową. - Bo już nigdy się nie
zobaczymy. Znikaj z moje życia Rick. Nie chcę cię znać. - każde
słowo zaakcentowałam zupełnie jak On wtedy, kiedy mówił,
że to Zwykły pocałunek. Nic nie znaczący pocałunek.
Zdenerwowałam się jeszcze bardziej i szybkim krokiem podeszłam
do drzwi otwierając je i ręką nakazując mu wyjść.
-Bella, nie
wygłupiaj się. - prychnął pod nosem co jeszcze bardziej mnie
zirytowało.
-Wynoś się
stąd do cholery ! - krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam.
Rick uśmiechnął się lekko pod nosem i wyszedł. Jakby ta cała
sytuacja go bawiła. Zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko.
Nie pozwolę się sobą bawić. Nie pozwolę swojemu sercu się
zakochać i nie pozwolę by ktoś inny mnie pokochał. Pomyślałam
i wsadziłam do uszu słuchawki, aby za chwilę rozbrzmiał w nich
jakiś dobry rock.. Nie płakałam. Starałam się być silna, a
głośne piosenki, które właśnie leciały w słuchawkach
tylko mi to ułatwiały. Wrócę do Londynu. Na pewno tam
wrócę. Muszę tam wrócić.
~ON~
Wszystko stało
się tak nagle. Wszystko tak nagle straciłem. Kiedy Lucy powiedziała
mi, że Bella wróciła do Nowego Jorku nie wiedziałem co
zrobić. Czułem, że straciłem ją na zawsze. Wcześniej nie
zdawałem sobie sprawy, jak to jest stracić kogoś kogo się kochało
z własnej winy. Właśnie teraz to przeżywałem i czułem taką
cholerną pustkę w sercu.
-Za tydzień
są urodziny Louisa. - blondynka przemówiła do mnie łagodnym
głosem. Chyba tylko ona nie miała mi za złe, że to przeze mnie
Bella trafiła do szpitala. - Wybierasz się? -
-Nie wiem. -
odparłem i obojętnie wzruszyłem ramionami. Lucy upiła łyk
karmelowej kawy, którą sama wcześniej przygotowała.
-Będę się
zbierać Zayn. - wstała z kanapy i zabrała się za ubieranie
kurtki. - Pamiętaj, jeżeli będziesz potrzebował się wygadać,
czy czegokolwiek dzwoń. - uśmiechnęła się łagodnie, a ja tylko
skinąłem głową i wyszła. Znów zostałem sam. Miałem
cholernie dość tej samotności. Tylko ja i cztery ściany. Nagle
usłyszałem dźwięk swojej komórki. Wyciągnąłem ją z
kieszeni i popatrzałem na wyświetlacz. Perrie. Odebrać, czy
nie? Zastanawiałem się tak przez dłuższą chwilę, w końcu
jednak odebrałem.
-Cześć Zayn.
- powiedziała radosnym głosem. Dlaczego była taka szczęśliwa?
-Cześć. -
wymamrotałem. Szczerze? Wcale nie chciałem z nią rozmawiać.
Chciałem o niej zapomnieć, a ona co jakiś czas powracała.
-Wybierzemy
się gdzieś razem? - zapytała. - No wiesz .. Tylko ty i ja. -
dodała rozmarzonym głosem. Powiedziałem Belli, że to właśnie ją
kocham. Perrie. Jak mogłem być tak głupi?
-Niestety nie
mam dzisiaj czasu.- odparłem bez żadnych emocji.
-Nie mówię,
że dzisiaj. - zaśmiała się. - Możemy wybrać się w tygodniu, co
ty na to? Dziewczyna nie dawała za wygraną. Każdemu należy się
druga szansa, ale niby po co miałbym ją jej dać? Już nic nie
czułem. Pozostały wspomnienia. Nic nie znaczące wspomnienia.
-Naprawdę nie
jestem w humorze i nie mam czasu. - odparłem coraz bardziej tracąc
cierpliwość. - Pracujemy nad nową płytą. - skłamałem. Nie
rozmawiałem z chłopakami już bardzo długo. Pomału zespół
się rozpadał. Wszystko się rozpadało.
-Dobrze, więc
widzimy się na urodzinach Louisa. - odparła ironicznie. Jak Louis
mógł ją zaprosić? Doskonale wiedział co było między
nami. Naprawdę nie mogłem w to uwierzyć.
-Nie wiem czy
przyjdę na jego urodziny. - odparłem zdenerwowany. Właściwie nie
wiem dlaczego w ogóle odebrałem ten głupi telefon.- Muszę
kończyć. Pa. - dodałem i wyłączyłem się nie chcąc dłużej z
nią rozmawiać. Wyciągnąłem jednego papierosa z paczki leżącej
na stole i odpalając go wciągnąłem do płuc dym, który
podziałał na mnie kojąco.
~ONA~
Na dworze
panowały egipskie ciemności, kiedy postanowiłam przejść się
gdzieś po Nowym Jorku. Życie tętniło tu nawet nocą. Nad miastem
unosiła się wielka łuna, która odbijała się od tych
wszystkich świateł. Szłam zaśnieżoną ulicą, w tą spokojną,
jednak bardzo zimną noc. Szłam tylko dlatego, żeby nie stać, nie
leżeć, żeby nie myśleć. Miałam już dosyć siedzenia w pustym
pokoju tylko z moimi myślami, które rozwalały mi głowę od
środka. Właśnie teraz myślałam o urodzinach Louisa. Obiecałam
mu, że się na nich pojawię, ale teraz wiedziałam, że nic z tego.
Z drugiej strony zobaczyłabym się z Nim co wcale mnie nie
uszczęśliwiało. Tak bardzo tęskniłam za Lucy, za Niallem, za
jego uroczym uśmiechem i czerwonymi policzkami. Osamotniona łza
spłynęła po moim zimnym policzku. Taka sama byłam w środku.
Zimna. Jakby to co miałam już dawno gdzieś wyparowało.
Po swoim nocnym
spacerze po cichu udałam się do swojego pokoju na piętrze.
Zrzuciłam ubrania i weszłam do wanny pełnej gorącej wody. Całe
pomieszczenie pachniało bzami, trawą cytrynową i kwiatami akacji.
Uwielbiałam te zapachy. Nalałam trochę wódki do szklanki i
włączyłam cichą, spokojną muzykę. Wszystko gdzieś pomału
odchodziło, jednak nadal bolało, tak strasznie bolało.
Obudziłam się,
kiedy za oknami było jeszcze ciemno. Nie mogłam spać. Od przyjazdu
tutaj po prostu nie mogłam spać. Ciągle myślałam i nachodziły
mnie jakieś dziwne koszmary.
Zeszłam na dół
i zrobiłam sobie cappuccino. Zasiadłam przed wielkim telewizorem i
postanowiłam oglądać jakiś denny serial. Patrzyłam tępo w ekran
i nim się opamiętałam rodzice już wstali i byli gotowi do
wyjścia, do pracy. Nawet się ze mną nie pożegnali, traktowali
mnie jakbym była powietrzem. Nic
nie znaczącym
człowiekiem w tym wielkim świecie. A
może właśnie nim byłam? Tak, czy siak nadszedł kolejny dzień,
bez moich przyjaciół. Z westchnieniem wstałam i skierowałam
się do mojego pokoju, kiedy doszedł mnie dźwięk pukania do drzwi.
Szybko do nich podeszłam i otworzyłam. Po tym kogo tam zobaczyłam
na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Albowiem w
drzwiach, w moim domu, w Nowym Jorku stała Lucy i niejaki Niall.
-Co wy tutaj
robicie? - uśmiechnęłam się serdecznie i przytuliłam Lucy, a
później wtuliłam się w blondynka.
-No jak to co? -
zaśmiał się chłopak. - Przyjechaliśmy odwiedzić naszą Bellę.
- uściskał mnie jeszcze raz, a później udaliśmy się do
salonu. Kiedy zasiedliśmy wygodnie w fotelach nastała cisza. Żadne
z nas nie podjęło się tematu. Niall przerzucał w dłoniach swój
telefon, a wzrok Lucy utkwiony był gdzieś daleko.
-Jesteście
głodni? - w końcu postanowiłam się odezwać. Dziewczyna podniosła
wzrok i pokręciła przecząco głową.
-Mam pomysł. -
odezwał się blondyn. - Skoczę do miasta po jakieś małe co nieco.
- spojrzał na mnie porozumiewawczym wzrokiem i zniknął za
drzwiami.
-Zrobił to
specjalnie. - skwitowała Lucy po wyjściu blondyna. Tak, ja też tak
myślałam.-Bella tak bardzo tęsknimy. - odezwała się po chwili i
usiadła koło mnie. Wtuliłam się w nią czując jej bliskość.
Tak dawno nikogo nie przytulałam. - Nie bierzesz już prawda? -
spytała odrobinkę zaniepokojonym głosem.
-Nie. Już
wszystko w porządku nie wezmę więcej. - powiedziałam,a Lucy
świdrowała mnie wzrokiem, aż w końcu uspokojona, że mówię
prawdę dała za wygraną.
Kiedy wrócił
Niall całą trójką skonsumowaliśmy to co przyniósł
i trochę się wygłupialiśmy. Bywało i tak, że wybuchałam
niekontrolowanym śmiechem, a przyjaciele patrzeli na mnie jak na
kogoś niespełna rozumu. Przy nich czułam się całkiem inaczej.
Wszystkie obawy, smutki i dziwne myśli uciekały gdzieś daleko.
Czułam, że nie muszę udawać, że wszystko jest w porządku. Przy
nich po prostu wszystko było w porządku. Wieczorem wrócili
moi rodzice i nadeszła trudna dla nas wszystkich rozmowa. Lucy i
Niall nie przyjechali tutaj sobie od tak. Chcieli mnie zabrać z
powrotem do Londynu. Na urodziny Louisa, na które moją
sukienkę przechowywała przyjaciółka. I kiedy z ust Nialla
padło to jedno pytanie Czy Bella może wrócić z nami do
Londynu? Moim rodzicom zrzedła mina. Ojciec parsknął śmiechem
i oczywiście na początku absolutnie się nie zgadzał. Natomiast
mama przytakiwała komu popadnie, jakby jej tu wcale nie było. Po
kilkugodzinnych namowach Lucy i blondynka rodzice zgodzili się, a ja
pierwszy raz od wielu lat ucałowałam ich i mocno przytuliłam.
Obiecałam, że już nic nie będzie w stanie wyprowadzić mnie z
równowagi. I nic, ani nikt nie będzie powodem, dla którego
będę musiała sięgnąć po narkotyki.
________________________________________________________
Na początku chciałabym Was przeprosić, ponieważ rozdział powinien pojawić się już trzy dni temu. Z braku czasu dodaję go dzisiaj i myślę, że nie wypadł najgorzej. Chociaż i tak pewnie zanudzam Was tu na śmierć, ale nie chcę tak szybko skończyć tego opowiadania, więc cała akcja toczy się wolno. Mam dużo pomysłów co do następnych zdarzeń, ale do napisania tego wszystkiego potrzeba czasu. No, ale mam nadzieję, że jeszcze nie zanudziliście się na śmierć i w niewielkim stopniu chcecie czytać moje wypociny :)
Dziękuję za każdy pozytywny komentarz ♥ Kocham Was wszystkich i dziękuję za to, że jesteście. Bez Was ten blog by nie istniał. Dziękuję ♥
KOCHAM ♥
Świetne! Świetne! Świetne! I jeszcze raz świetne! Czekam na następny! Natalia C.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie! http://walk-away-and-stay.blogspot.com/
Rozdział meeega ! Masz wielki talent. Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńVeronica ~ true-friendship-with-1d.blogspot.com
wow, ale się wszystko szybko potoczyło. zastanawiam się jak będzie wyglądać ponowne spotkanie Zayna i Belli, jeśli w ogóle do niego dojdzie np. na urodzinach Louisa. Nie rozumiem zachowania Zaya - serio. czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog! :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta opowiaść♥
Dlatego postanowiłam cię nominować do Libster Award!
http://hello-in-my-world.blogspot.com/ <--- więcej inf w zakładce Libster Award:)
Mam też nadzieję że ci się spodoba mój blog, bardzo zależy mi na opinii innych:)
Genialne! :D Nie miałam pojęcia, że znajdzie się w Nowym Jorku ;p
OdpowiedzUsuńAle baaaaardzo mi się podoba rozdział, tak szczerze, to cieszę się, że tak potraktowała Ricka ;)
Tylko obiecała, że nic jej nie wyprowadzi z równowagi, a u Lou będą i Perrie i Zayn... No, cóż, nie wiem, co wymyślisz, ale jestem pewna, że będzie mega :D
Czekam więc na kolejny <3
Pozdrawiam, weny życzę ;*
Rozdział mnie zaciekawił i przeczytam poprzednie rozdziały jeszcze dziś .Piszesz fantastycznie ..sama bym chciała mieć taki talent co ty .;) Pozdrawiam i życzę weny .xx +Zapraszam do siebie .
OdpowiedzUsuńświetne!!! czekam na więcej! podoba ci się moje?:
OdpowiedzUsuńhttp://nataliechercattlloydandonedirection.blogspot.com/
tez chce tak pisać ;((
Jejku, wpadłam tu przez przypadek, i ze zwykłej ciekawości przeczytałam ten rozdział i powiem ci że spodobał mi się :D Biorę się za czytanie poprzednich rozdziałów oraz dodaję do obserwowanych ;))
OdpowiedzUsuńLiczę na to samo ;**
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
Czekam na nn ;))
Z góry przepraszam za Spam, ale nie znalazła zakładki gdzie mogłabym go umieścić :)
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Lonnie po pocałunku jest pewna co do uczuć do Louisa. Jednak czy ma rację? A co jeśli chłopak skrywa pewien sekret?
A co z Percym i jego chłopakiem? Czy przyjaciel jest gotowy przedstawić blondynce swojego chłopaka?
I jak doszło do śmierci mamy Lonnie? Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziesz w dziesiątym rozdziale. Zapraszam na: http://i-am-alone-onedirection.blogspot.com/
♥
Kiedy kolejny? <3 X N.
OdpowiedzUsuńnominuję cię do libster award! :D
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu ;))
Hej :) Nominowałam Cię do Liebster Awards. Pytania na moim blogu.
OdpowiedzUsuńtrue-friendship-with-1d.blogspot.com
Cudownee <3
OdpowiedzUsuńhttp://stay-strong-belive.blogspot.com/- zapraszam :)
Boże, świetny rozdział !!!!! :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.gabrielle-quinn.blogspot.com -zapraszam :3
Kiedy nowy? ;>
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ *.* + Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci się spodoba liczę ze zaobserwujesz go . Dopiero zaczynam wiec jeszcze dużo się na nim nie dzieje .
OdpowiedzUsuńzapraszam na naszego nowego bloga http://life-is-a-trap.blogspot.com/ zapoznaj się z bohaterami, przeczytaj opis, obejrzyj zwiastun, xx
OdpowiedzUsuń+ jeśli jeszcze nie czytasz naszego aktualnego opowiadania http://live-truth-love.blogspot.com/, a chciałabyś, zapraszamy, pojawił się nowy rozdział z perspektywy Effy, obserwujcie, komentujcie!
Przepraszam za spam ♥ - Molly/Alex
[SPAM]
OdpowiedzUsuńSzkoła Muzyczna w Coulsdon Town jest zwykłym budynkiem z niezwykłymi osobami we wnętrzu. Pełnymi pasji, motywacji i marzeń. Sarah Elmer jest jedną z uczennic tego nadzwyczajnego miejsca, prowadzi normalne życie, w którym najważniejszy jest taniec. Jednak z czasem niektóre sytuacje zaczynają się komplikować.. pojawia się uczucie, którego nie potrafi do końca zidentyfikować. Pojawiają się nowe osoby, które nieodwracalnie komplikują jej dotychczasowe życie. Czy uda jej się dojść do celu?
http://breath-of-blue.blogspot.com/
Opowiadanie z udziałem niesławnych One Direction :)
Mam nadzieję, że wpadniesz, każdy czytelnik jest dla mnie niezwykle ważny <3 z resztą, Ty wiesz o co chodzi, bo również masz bloga.
Jeśli zaobserwujesz moje opowiadanie i poinformujesz mnie o tym w zakładce "SPAM", ja również zaobserwuję Twoje :) Zachęcam do czytania i komentowania! Całuję, Pluton <3
Pamiętaj, liczysz się dla mnie TY.
+ zachęcam do obejrzenia zwiastunu - kto wie, może Cię zainteresuje? http://breath-of-blue.blogspot.com/p/zwiastun.html
ONE DIRECTION <3 Jestem tu 1 raz i nie zaluje ;) Mam proźbę, mogłabyś ocenić najnowszy rozdział na moim blogu ? niedawno go załozylam :) http://poweroffourelements.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPS Fanów jeszcze innych opowiadan m.in. fanfiction, ale nie tylko zapraszam na http://kronikizakrecenia.blogspot.com/
Nie znalazłam zakładki [ SPAM ] .
OdpowiedzUsuńDwa wampiry ..
Jeden wilkołak ..
Dwa duchy ..
Dwa demony ..
Dwie hybrydy ..
Czarownica ..
Człowiek .
Człowiek o którego walczą te wszystkie rasy.
11 innych sekretów do odkrycia.
Powraca !
http://the-story-is-just-beginning.blogspot.com/
zapraszam na prolog, http://notelse-ff.blogspot.com/2013/12/prolog.html mam nadzieję że Cię zainteresuje na tyle by zostać na dłużej :) Wesołych Świąt ! <3 - Holly, Pearl x
OdpowiedzUsuńBARDZO PRZEPRASZAM ZA SPAM
Z góry przepraszam za spam jednak nie znalazłam specjalnej zakładki.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na: http://takeabreathandlivethedream.blogspot.com/
Nowe opowiadanie o chłopcach z 1D oraz Janoskians. Zostały opublikowane już prologi. Zachęcam do wyrażenia szczerej opinii oraz dodania do obserwowanych jeżeli zaciekawi.